Życie na wsi versus mieszkanie w mieście to współcześnie spotykany konflikt dwóch różnych pomysłów na życie. Często ludzie mieszkający od urodzenia na wsi marzą o rozmaitościach miejskiego życia, a “mieszczuchy” tęsknią do przestrzeni i sielskich krajobrazów, jakie mogą znaleźć tylko na wsi. Czy da się jednoznacznie stwierdzić, które rozwiązanie jest lepsze? Myślę, że nie do końca, bo różnimy się potrzebami i stylami życia. Na pewno jednak można wskazać w miarę obiektywne plusy i minusy życia na wsi oraz życia w mieście. Dziś – z perspektywy wieloletniego “mieszczucha” – chciałabym podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami na temat dobrodziejstw i mankamentów wiejskiego życia.
Jak się zaczęło to nasze wiejskie życie?
Od urodzenia mieszkałam w dużym mieście, na dużym osiedlu pełnym prawie identycznych bloków. Odkąd sięgnę pamięcią pociągało mnie życie na wsi, ale nic nie zapowiadało, że będzie mi dane lepiej je poznać. Wszystko zmieniło się wiosną ubiegłego roku (2020), gdy nadeszła pandemia. Uznaliśmy, że w czasach zarazy lepiej byłoby unikać przebywania w dużych skupiskach ludzkich. Mieliśmy możliwość wyjazdu na wieś do domu rodzinnego mojego męża, w którym nikt wówczas nie zamieszkiwał. Wcześniej nie rozważaliśmy tej przeprowadzki. Nasze życie było mocno osadzone w mieście. A ponadto wiejski dom (pełniący raczej funkcję rodzinnej działki) nie był wówczas w pełni przystosowany do stałego zamieszkiwania w nim.
Wtedy jednak postanowiliśmy przenieść się na kilka tygodni, przeczekać zagrożenie i wrócić… Mijały jednak dni i tygodnie, a my coraz bardziej byliśmy oczarowani wiejsko-sielskim życiem… Od czasu naszej wyprowadzki z miasta minie wkrótce 1,5 roku i nadal trudno jest zrezygnować z bliskości szumiącego lasu, pachnących pól, ciszy, spokoju i zieleni. Coraz częściej myślimy więc o pozostaniu tu na zawsze. A z drugiej strony wyraźnie widzimy już jednak nie tylko to, co fajniejsze i lepsze w wiejskim życiu. Mankamenty z czasem stały się bardziej odczuwalne.
Plusy życia na wsi
“Recenzowanie” życia na wsi z perspektywy “mieszczucha” zacznę od tego, co szczególnie w nim mnie cieszy.
Poczucie większej przestrzeni życiowej
Przestrzeń… tak dużo przestrzeni… to było moje pierwsze silne odczucie w pierwszych dniach po przeprowadzce na wieś. W mieście ostatnio mieszkałam w wysokim wieżowcu na osiedlu, na którym takich budowli było wiele. Niedaleko znajdowało się duże i ruchliwe skrzyżowanie, mnóstwo sklepów i punktów usługowych, a ponadto przystanki komunikacji miejskiej. W naszym przypadku różnica otoczenia jest więc wyjątkowo uderzająca.
Mieszkając na wsi, zazwyczaj ma się do dyspozycji większy metraż, a jeśli weźmie się pod uwagę jeszcze pomieszczenia gospodarcze i obszar ogrodu, to uzyskujemy naprawdę sporą przestrzeń do wygodnego funkcjonowania. Trzeba w tym miejscu jeszcze zauważyć i tę oczywistość, że im więcej powierzchni mamy do dyspozycji, tym lepsze możliwości aranżowania własnej życiowej przestrzeni. Nie ma tu problemu, by dziecku zainstalować własną huśtawkę czy piaskownicę.
Poczucie większej przestrzeni nie odnosiło się tylko do własnego terenu. Także okolice domu na wsi – z uwagi na mniej ścisłą zabudowę – dają poczucie ogromu przestrzeni i wolności.
Widok z okien na więcej niż dwie strony świata
Mieszkając w bloku, najczęściej mamy widok na dwie strony świata, a w budynkach starszego typu często wszystkie okna wychodzą tylko na jedną stronę. Do największych radości, jakich dostarcza mi dom na wsi, zaliczyłabym okna wychodzące na cztery strony świata. To pozwala mi doświadczać słońca w domu przez cały dzień. W dodatku widoków nie przesłaniają żadne wysokie budynki, nie widać też wszechobecnego w mieście betonu. Uwielbiam obserwować przez okno zachody słońca.
Lepszy kontakt z naturą i mikroklimat
Na wsi w znacznie większym stopniu niż w mieście można doświadczać różnorodności i piękna natury. Jest więcej zielni (wiosną i latem właściwie nieomal sama zieleń), duża różnorodność gatunków ptaków, których śpiewem można napawać się w ciepłych porach roku. Spotyka się też na przykład sarny, które widuję nie tylko podczas spacerów, ale i z okien domu. Poza tym warunki mikroklimatyczne wydają mi się tu korzystniejsze – wszechobecna zieleń sprawia, że upały są na wsi o wiele bardziej znośne niż w wybetonowanych miastach.
Atrakcyjne tereny do spacerowania
W miastach co prawda jest coraz więcej ciekawie zagospodarowanych parków i skwerków, ale często tereny te nie są szczególnie duże i znajdują się pomiędzy ruchliwymi ulicami. Poza miastem tereny zielone, leśne i polne ścieżki wydają się nie mieć końca. Co więcej – spacerowe dróżki masz tuż za płotem, nie musisz pokonywać ruchliwych ulic i tłumów na chodnikach, by dotrzeć do najbliższego parku.
Więcej ruchu
Polne i leśne ścieżki, po których z rzadka coś przejeżdża, brak konieczności targania rowerów czy innych sprzętów po schodach (do piwnicy czy na piętro) to duże ułatwienie i zachęta do aktywnego spędzania czasu na świeżym powietrzu. I tak – zimą dużo korzystamy z nart biegowych, a w porach ciepłych bardzo często wyruszamy na rowerowe wycieczki.
Słabszy wpływ otoczenia na nasze życie
Gdy mieszkasz w wieżowcu, to nieraz może cię obudzić wiertarka sąsiada albo czyjaś impreza nie da Ci zasnąć. Jeśli mieszkasz w pobliżu ruchliwej ulicy, możesz też nie mieć możliwości spania z otwartymi oknami albo musisz wszystko pozamykać, by móc w ciszy i skupieniu popracować na komputerze. W mieście otoczenie wpływa na Twoje codzienne życie w stopniu bez porównania większym niż na wsi, gdzie uciążliwością bywa z reguły co najwyżej nocne ujadanie okolicznych psów.
Bardziej oszczędne życie
Odkąd wyprowadziłam się z miasta, nie robię spontanicznych, niezaplanowanych zakupów przy okazji – pewnie z tego powodu, że tu zupełnie nie mam takiej możliwości. Dopiero na wsi w pełni zdałam sobie sprawę z tego, jak często zdarzały mi się zakupy pod wpływem impulsu – bo akurat zobaczyłam po drodze stragan, który mnie zainteresował, albo coś ciekawego było na wystawie. Nieco oszczędniejszemu życiu sprzyja także hodowanie własnych warzyw i owoców.
Możliwość uprawy warzyw i owoców
Przydomowy ogród, który daje możliwość uprawiania własnych warzyw i owoców, to jedno z wartych odnotowania dobrodziejstw życia na wsi. Chociaż uprawianie roślin może wymagać sporo troski i wysiłku, to jednak efekty w postaci darmowego pożywienia z pewnego źródła powodują, że wysiłek ten jest wart swojej ceny.
Dogodniejsze warunki do życia w stylu slow life
Życie z dala od miejskiego zgiełku, wśród śpiewu ptaków i bujnej roślinności bez wątpienia sprzyja niespiesznemu i zrównoważonemu życiu. To na wsi w pełni rozkwitła we mnie idea slow life, to tu napisałam książkę 9 kroków ku slow life. Jak odnaleźć piękno i spełnienie w codzienności. Sądzę, że w innym otoczeniu byłoby to trudniejsze.
Minusy życia na wsi
Teraz czas na minusy wiejskiego życia. Też znalazło się ich kilka.
Insekty i gryzonie
No cóż. Ten aspekt życia na wsi jest dla mnie zdecydowanie najtrudniejszy. W ciepłej części roku właściwe nie da się ustrzec przed kleszczami. Dopadają nas nie tylko podczas leśnych wycieczek, ale i w przydomowym ogrodzie. Odstraszacze w areozolu nie są skuteczne w 100%… Oprócz niebezpiecznych kleszczy są oczywiście chmary komarów, much i pająków. No i bardzo sprytne myszy. Naprawdę nie wiem, jak one wchodzą do domu. Wobec ludzi wydają mi się aż zanadto odważne i towarzyskie. Widok myszy, która na przykład przygląda mi się, wyglądając z drukarki, przestał być dla mnie czymś niezwykłym. Dużym problemem wydawała mi się na początku kwestia humanitarnego wypraszania z domu tego typu gości, ale wiem już, że istnieją żywołapki, które pozwalają złapać mysz, nie robiąc jej żadnej krzywdy.
Większa przestrzeń do porządkowania i ogarniania
Niemała przestrzeń domu i ogrodu, z jaką często wiąże się życie na wsi, powoduje, że znacznie więcej czasu trzeba poświęcić na sprzątanie czy prace w ogrodzie. Konieczność dbania o ogród to bardzo angażująca sprawa, zwłaszcza jeśli uprawiamy owoce, warzywa czy nawet kwiaty. Wszelkie niepowodzenia ogrodnicze są źródłem przykrości. Zbiory pojawiają się w krótkim okresie czasu – czasem nie da się ich na bieżąco konsumować, więc może to pociągać za sobą konieczność ich przetwarzania.
Wszędzie daleko
Gdy mieszkałam w wieżowcu, sklep spożywczy miałam kilka pięter niżej, więc właściwie wystarczyło zjechać windą i przejść kilka kroków, by kupić niezbędne produkty. Niewiele dalej była poczta, rynek, drogeria. Również do przychodni czy placówek edukacyjnych wszelkiego typu można było szybko dotrzeć pieszo.
Gdy zaś zamieszkałam na wsi, nic już nie jest blisko. Bez samochodu nie dotrzesz tu do apteki, potrzebujesz roweru, by kupić bułki. Problem odległości dodatkowo potęguje bardzo ograniczona możliwość korzystania z komunikacji publicznej. Jeśli już w ogóle w bliskiej okolicy istnieje przystanek komunikacji publicznej, to autobusy kursują rzadko i obsługują najczęściej tylko jedną trasę. Korzystanie z taksówek też oczywiście jest znacznie droższe, bo poza miastem, z którego taksówka dojeżdża, obowiązuje już inna taryfa.
Jesteś administratorem swojego budynku
Mieszkając w bloku, opłacasz czynsz, który zawiera (całkiem spore) koszty administracyjne. Pozwala to jednak zapomnieć o istnieniu pewnych problemów. Na przykład takie odśnieżanie. Nie musisz się obawiać, czy uda Ci się otworzyć drzwi do klatki schodowej, jeśli napada więcej śniegu, i czy w ogóle pod śniegiem znajdziesz chodnik oraz schodki na klatkę. Na wsi natomiast ciężko by było funkcjonować zimą bez łopaty do odgarniania śniegu. Ostatniej zimy przydawała się nam wielokrotnie.
Albo kwestia śmieci, która też jest bardziej problematyczna niż w mieście. Śmieciarka odbiera odpady raz na dwa tygodnie, a gabaryty i elektrośmieci tylko co pół roku. Jeśli przegapisz termin wywozu śmieci, może okazać się to problematyczne.
Do wszystkich obowiązków związanych z wolnostojącym domem dochodzi jeszcze konieczność dbania o wszelkie instalacje i o budynek także od zewnątrz. Porównując mieszkanie w domu z życiem w bloku, trzeba przyznać, że w pierwszym przypadku ilość trosk i obowiązków techniczno-administracyjnych jest znacznie większa.
Plusy i minusy życia na wsi – podsumowanie
Jeśli szczególnie cenisz ciszę, spokój, przestrzeń i piękno natury, a bez miejskich dobrodziejstw właściwie możesz się obyć, wymienione mankamenty nie powinny być dla Ciebie dużym problemem. To, co wieś daje, jest dla mnie ważniejsze i większe niż to, co odbiera. Zamieszkanie na wsi zdecydowanie pomogło mi urzeczywistnić ideę slow life i realizować wymarzony styl życia. Myślę, że to właśnie ten upragniony, idealny styl życia powinien wyznaczać kierunki naszych wyborów dotyczący miejsca zamieszkania czy pracy.
Ps. Koszty życia w domu na wsi i w bloku w mieście okazały się w naszym przypadku bardzo podobne. Z jednej strony dużo kosztuje nas ogrzewanie (to najbardziej obciążający wydatek), ale z drugiej nie musimy płacić czynszu dla spółdzielni mieszkaniowej.